Kartki z kroniki tajnego szkolnictwa średniego

(wydanie z 1945 roku)

Wstęp

img
Antoni Artymiak

Okres z górą lat pięciu, w którym kilkaset młodzieży polskiej, pozbawionej zupełnie możności kształcenia się w szkole średniej, skupia się przy małej garstce nauczycieli państwowego liceum i gimnazjum w Jędrzejowie, należy do najpiękniejszych w dziejach miasta i powiatu jędrzejowskiego.
Okupant niemiecki zamknął wszystkie uniwersytety, licea i gimnazja ogólnokształcące w Polsce. Szkoła schodzi do podziemi. Nauczycielstwo i młodzież pracują z wiarą w Polskę, w lepszą przyszłość, niepomni niebezpieczeństw, nie zrażeni piętrzącymi się trudnościami.
Szkoła polska nie ugnie się przed okupantem, dążącym do zniszczenia narodu polskiego. Władze okupacyjne zapowiadają butnie, iż dążą do „przywrócenia porządku i życia publicznego w zajętych obszarach”. Zapowiada kat, zwany „generalnym gubernatorem”, iż „pod sprawiedliwą władzą zarobi każdy na chleb codzienny”. Grozi, iż „każda próba oporu przeciw wydanym zarządzeniom i przeciw spokojowi i porządkowi na obszarach polskich zostanie zniszczona silną bronią wielkoniemieckiej rzeszy z bezwzględną surowością”.
Nie lęka się nauczycielstwo i młodzież tych gróźb i zapowiedzianego zniszczenia i pracuje dla Polski i Jej przyszłości.
Parę tygodni jeszcze, od 8 października do 20 listopada 1939 r. pozwalają władze okupacyjne na odbywanie nauki jawnej. Zezwolenia udziela Kreis hauptmann dr Glehn. Szkoła zajmuje szczupły budynek przy ul. Skroniowskłej. Duży gmach gimnazjalny zajmuje wojsko. Brak jest sprzętu i pomocy naukowych, które uległy całkowitemu zniszczeniu w czasie kwaterunku wojsk niemieckich we wrześniu 1939 r. Zniszczono też wszystkie akta i archiwum szkolne. Napływ uczącej się młodzieży jest duży, małe sale szkolne są przepełnione. Nauka odbywa się na dwie zmiany. Uczy grono nauczycielskie przedwojenne, z wyjątkiem dwu osób, które nie powróciły – w ich miejsce stają do pracy dwie nowe siły.
Niemcy czynią zastrzeżenie, iż nie wolno przyjmować uczniów do klasy pierwszej gimnazjalnej. Na każdym kroku powstają trudności, wynikłe z stosowanych przez okupanta ograniczeń.
Szkoła podlega we wszystkich sprawach powiatowemu inspektorowi szkolnemu. Jest nim Ukrainiec – nacjonalista Grzegorz Łandiak, wróg wszystkiego co polskie, wypełniający ślepo rozkazy okupanta, zmierzające do zniszczenia szkolnictwa polskiego w powiecie. W tych sprawach jest Łandiak w stałym kontakcie z Kreishauptmannem, zaciekłym hitlerowcem.
17 listopada 1939 r. otrzymuje Dyrekcja, za pośrednictwem burmistrza miasta, zarządzenie o przerwaniu nauki. Pismo to poleca sporządzenie wykazu uczniów starszych, zdolnych do pracy w gospodarstwie rolnym oraz w zakładach przemysłowych, „...by można młodzież na czas nieuczęszczania do szkoły z pożytkiem zatrudnić”. Wykazu tego Dyrekcja nie przedkłada.
20 listopada 1939 r. przejmuje lokal szkolny burmistrz miasta.

I

Bez zebrań, bez narad i pożegnań, nazajutrz po zawieszeniu nauki w szkole jawnej, zaczyna się nauczanie tajne. Niepotrzebne są konferencje, instrukcje i zwoływanie się – wszyscy rozumiemy dobrze, jakie są nasze obowiązki wobec Polski. Pojmuje je i młodzież. Do pracy nauczycielskiej stają:

  Dr Artymiak Antoni            Polak Stanisław
  mgr Jakóbkiewicz Janina   mgr Stachurkowa Eugenia
  mgr Juszczak Eugenia (Żukowa)   Szartowska Julia
  mgr Nowak Maria (Krzysztofikowa)   Ks. Warchala Stanisław
  Nawarra Grzegorz   inż. Wegner Edmund
  Ks. Piskorz Jan   mgr Wojciechowska Alina
  Peretowa Izabella   Wróblewski Szymon

Tworzą się i rosną komplety, o różnej frekwencji. Młodzież z powagą i pilnością zabiera się do pracy. Tak jest w mieście, tak i na wsi.
Już w grudniu 1939 r. zgłasza się do pracy w tajnej szkole wysiedlony profesor państw. lic. i gim. w Szamotułach (Kurat. O. S. Poznańsk.) Franciszek Wojterski, człowiek zacny, dobry kolega, lubiący młodzież. Całą duszą oddaje się pracy nauczycielskiej w tajnej szkole, za co, uwięziony w r. 1942, ginie w tymże roku śmiercią męczeńską w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Równocześnie organizują komplety w terenie od r. 1939 kol. mgr Bronisław Czerwiński (gm. Nawarzyce) i kol. mgr Wacław Juszczyk (od r. 1941 gm. Wodzisław i Nawarzyce).

Okupant, przewidując, iż młodzież rozpocznie naukę tajną, dąży do zniszczenia podręczników szkolnych, szczególnie do nauki języka polskiego, historii i geografii. Inspektor szkolny zwraca się w dniu 6 stycznia 1940 r. do „dyrektora b. gimnazjum i liceum w miejscu”, i powołując się na zarządzenie władz wyższych, żąda natychmiastowego odebrania od młodzieży szkolnej wszystkich podręczników do wyżej wspomnianych przedmiotów, celem zabezpieczenia tychże „przed ewentualnym posługiwaniem się nimi”, z tym, iż w razie nieoddania książek, sprawą ich zebrania zajmie się polska policja.
Skończyło się na piśmie inspektora: młodzież ostrzeżona, książki dobrze schowała i zarządzenie Łandiaka przeszło bez echa.
Mimo swej gorliwości, Łandiak nie utrzymuje się na kierowniczym stanowisku w inspektoracie szkolnym. Od lutego 1940 r. przybywa na posadę „radcy szkolnego” volksdeutsch Herman Sterlack, przed wojną nauczyciel we wsi Stojewsko pow. włoszczowskiego, wróg Polaków, z szczególną zaciekłością tępiący nauczycieli szkół powszechnych Czynny w kierownictwie partii hitlerowskiej w powiecie, ten łódzki Niemiec robi co może, aby pognębić prace oświatową. Mimo tych wysiłków, praca tajnej szkoły polskiej wzrasta z każdym miesiącem. Za „zasługi” w powiecie jędrzejowskim, zostaje ten łotr przeniesiony w r. 1942 do Radomia, na wyższe stanowisko w szkolnictwie okupacyjnym. Jest on typowym reprezentantem tej administracji szkolnej, jaką wprowadza okupant na ziemiach polskich. Na stanowiska te, jak zastrzega rozporządzenie władz okupacyjnych z 16. III. 1940 r., dopuszcza się tylko Niemca lub volksdeutscha). Inspektorami szkolnymi dla polskich i ukraińskich szkół, mogą być też Polacy lub Ukraińcy. Radca szkolny ma, według tego zarządzenia, całkowity nadzór nad szkolnictwem w powiecie i jest nieograniczonym w swych uprawnieniach.
Do zakresu jego działania należy też i tępienie tajnego szkolnictwa. Pomagają mu w tym Łandiak i dodany im do pomocy od r. 1941 nowy „inspektor” Oskar Gross.
Tomy można by pisać o przedstawicielach administracji niemieckiej, nasłanych przez Hitlera do Polski. Szumowiny, zwyrodnialcy, pyszałki, chciwi na łapówki. W jednym lichym ubraniu i z jedną walizką przyjechawszy do Polski, chcieli się tu zbogacić. Szukają najpiękniejszych mieszkań, urządzają je z przepychem zrabowanymi meblami, zamawiają modną odzież, jedzą wykwintnie i piją na umór. Naśladują ich ślepo Volksdeutsche, a prześcigają w tępieniu polskości – trzeba się było zasłużyć nowemu panu. Do tych ostatnich należy wspomniany Gross. Pochodzi z Piotrkowa, przed wojną Polak, oficer rezerwy. Wzięty do niewoli niemieckiej we wrześniu 1939 r, zdradził Polskę, za co otrzymał stanowisko inspektora szkolnego przy Sterlacku. Człowiek młody, mający za sobą dwa lata pracy nauczycielskiej, musiał się dobrze zasługiwać pod ręką Sterlacka i Łandiaka. Daje on się szczególnie we znaki nauczycielstwu szkół powszechnych. W czasie inspekcji szuka gorliwie za ,zakazanymi” podręcznikami, książkami i mapami, szuka w zeszytach dziatwy za materiałem, mającym posłużyć jako oskarżenie przeciw nauczycielowi. Z całej trójki „urzędu szkolnego”, on najpracowiciej śledzi tajne szkolnictwo średnie i powszechne. On to pierwszy przesłuchuje ś. p. prof. Franciszka Wojterskiego, w związku z uzyskanymi informacjami, iż tenże uczy młodzież szkolną.

II

img
Grono profesorskie oraz pracownicy administracyjni jędrzejowskiego Liceum Ogólnokształcącego podczas pożegnania dyrektora Antoniego Artymiaka w 1949 roku   - siedzą od lewej: Edward Gugulski, ks. Piotr Opozda, Edmund Wegner, Eugenia Żukowa, Antoni Artymiak, Julia Szartowska, Ludwik Żuk, Antoni Ciosiński, Seweryn Ciekalski;  stoją od lewej w I-szym rzędzie: Janina Szczepańska, Rudolf Hudyna, Stanisław Polak, Roman Ferens, Anna Kołkiewiczowa, Krystyna Karczewska, Helena Haliszewska, Włodzimiera Hudynowa, Sabina Nawrotowa, Leokadia Pieczko, Maniarowa, Mieczysław Dorobczyński;  stoją u góry, od lewej: Janina Gutowska, Danuta Tytko-Górska, Antoni Dylski, Wanda Wiśniewska, Barbara Dylska, Janina Nicińska, Helena Krupińska, Helena Wójcicka, Janina Szymańska

Po powodzeniach niemieckich lata 1940 r., buta ich nie ma granic. W październiku 1940 r. ukazuje się pierwszy numer kwartalnika „Die Burg”, wydawanego przez „Institut fur Deutsche Ostarbeit” w Krakowie. Numery tego wydawnictwa powinny pozostać w większych naszych bibliotekach, jako dowód nadużyć nauki niemieckiej, kłamstwa i głupoty ich pseudo-naukowców. W przedmowie chwali się Frank (jako prezydent tego instytutu), że „w jednym roku stała się G. G. uporządkowaną, zorganizowaną i skutecznie pracującą jednostką, która raz na zawsze zabezpieczy suwerenność Fiihrera i tym samym i narodu niemieckiego na tym obszarze”. Bezczelnie wywodzi dalej Frank o korzyściach, jakie osiąga naród polski, pozostając pod niemieckim kierownictwem). Przeświadczony jest, iż ta „Ordnungsfahne der deutschen Fuhrung” jest nam potrzebna, że wierzy kto z Polaków w tę gorliwą propagandę najeźdźcy.
Tajna szkoła pracuje dalej, szeregi uczniów wzrastają, wszyscy są pewni klęski Niemiec. W początkach roku 1941 przybywa do grona nowy kolega, mgr Stefan Pawela, profesor państw, gimn. w Szamotułach i obejmuje lekcje języka łacińskiego.
11 marca 1941 r. następuje organizacja prawna tajnego nauczania, które do tego czasu pracowało samorzutnie, nie mając nad sobą zorganizowanej władzy szkolnej (jeden z naszych kompletów kontaktował się z Krakowem, gdzie istniały już odnośne komórki). Opiekę nad naszą szkołą przejmuje tajne Kuratorium Okręgu Szkolnego Radomskiego. Pierwszymi naszymi zwierzchnikami, pełniącymi czynności organizacyjno-wizytacyjne są kol. kol. Stefan Mendyk i Bronisław Czerwiński.
Młodzież nasza przyzwyczaja się do wszystkich trudności. Wyraża wdzięczność nauczycielom, iż „pomimo tylu trudności nie zniechęcają się, co dodaje nam otuchy”. Jak ciężko jest dostosować się do takich środków ostrożności, jak noszenie książek pod paltem, pojedyncze opuszczanie lokalu, w którym odbywają się lekcje.
Jak inne warunki pracy ma młodzież niemiecka, ta nasłana nam hałastra, wśród nich i dzieci zdrajców-volksdeutschów. Kiedy nasza młodzież borykać się musi w największym trudzie, niedożywiona, pozbawiona możności odbywania ćwiczeń cielesnych i sportu, kiedy starsza młodzież musi pracować na utrzymanie, rozpierają się dzieci niemieckie w najlepszych budynkach. W Szczekocinach, pow. włoszczowskiego powstaje w pałacu szkoła z internatem dla volksdeutschów. Jesienią r. 1941 odbywają się tam obozy dla dziewcząt z Hitlerjugend. Otrzymują od władz powiatowych urządzenie i żywność, nawet koszty umundurowania pokrywa Kreishauptmann jędrzejowski.
Ileż serca potrzebują wobec tego nasze dzieci, które tak pilnie pracują w ciasnych mieszkaniach prywatnych, co tydzień w innym miejscu. Wypada im nieraz odrabiać lekcje gdzieś w szopie lub warsztacie, gdzie i pisać niewygodnie a w dodatku trzeba pilnować, czy Niemcy nie jadą. Gdy są aresztowania, a te są coraz częstsze, zmuszona jest młodzież lekcje przerwać. Trzeba się przenieść poza obręb domostw. Miejscem naszej pracy nie jest zwykły dom, lecz stary młyn. Leży on z dala od wsi, w dolinie rzeki, ma więc dobre położenie i obraliśmy go sobie za szkołę. Mamy w razie obławy odpowiedni teren do ucieczki.
Biedne są nasze dzieci. Ile przeżywają one na skutek prześladowań okupanta. W rozprawie swej pisze prof. dr Leon Wachholz te słowa: „Niezmiernie ważną jest ochrona dzieci i młodzieży przed silnemi poruszeniami umysłu, do których, dzieci są łatwo skłonne a które wywierają szkodliwy wpływ tak na ich stan cielesny, jak i na stan duchowy”. Jak można je chronić przed szkodliwym wpływem wojny? Ileż urazów psychicznych doznaje młodzież w okresie ciągłych aresztowań, łapanek, rewizji i widoków niewinnie rozstrzeliwanych.
W tych najcięższych dla życia polskiego warunkach, młodzież ma jedną odpowiedź: uczyć się! Uczących się przybywa z każdym miesiącem. Trudno im nie pomóc. Rozszerzamy podstawy naszej działalności przez powołanie do współpracy w pierwszym rzędzie kwalifikowanych nauczycieli szkół powszechnych w ośrodkach wiejskich. Do pracy zgłaszają się prawnicy, inżynierowie, studenci uniwersytetu a w miarę potrzeby i maturzyści licealni. Na podstawie zezwolenia władz naszych uzyskuje nauczyciel szkoły powszechnej z wyższym kursem nauczycielskim prawo nauczania na kompletach gimnazjalnych kl. I i II-ej i stawiania stopni z przedmiotu swej specjalności w tych klasach. Inni uczący, nie posiadający przepisanych kwalifikacji, nie stawiają ocen – klasyfikuje członek grona nauczycielskiego tajnej szkoły. Ten system pracy zostaje przyjęty z zadowoleniem przez sfery rodzicielskie i młodzież. Poziom nauczania jest należyty. Trzeba podkreślić, iż pomocniczy nauczyciele pracują sumiennie.

III

img 
 prof. Stanisław Polak

Dnia 6 lutego 1942 r., na skutek lekkomyślności pewnej uczennicy uczęszczającej na komplety, wykryto jeden z nich w Jędrzejowie. W dniu tym aresztuje policja niemiecka nauczycieli naszej szkoły: Julię Szartowską, Alinę Wojciechowską, Eugenię Żukową i Franciszka Wojterskiego.
Aresztowania wywołują zaniepokojenie. Praca zostaje przerwana, dla zorientowania się w sytuacji. Wymaga ona dużej ostrożności. Aresztowanych wywożą do Kielc, a stąd, mimo interwencji, do obozów koncentracyjnych. Kol. Wojterski, męczony przez zbirów hitlerowskich, umiera w Oświęcimiu w sierpniu 1942 r.
Wszyscy odczuwamy poniesioną stratę. Przeżywa ją boleśnie i młodzież. W małym, ciasnym pokoiku gromadka nasza czeka na przybycie profesora. Ale tego dnia jakoś dziwnie długo nie przychodzi... W sercach naszych rodzi się jakiś dziwny lęk, przed czymś złym, co nas ma spotkać... Przeczuwamy, że się coś stanie, że jakaś czarna chmura zawisa nad nami. Niepokój nasz przerywa gwałtowne stukanie. W drzwiach staje kolega z innej klasy, zmęczony, z przerażeniem w oczach.. Jak ostry grad padają słowa kolegi: wykryto nasze komplety – aresztowano profesorów. Nie czekając na dalsze wyjaśnienia, pospiesznie sprzątamy pokój, chowamy książki i rozchodzimy się. Pamiętna to i ciężka chwila, która zabrała kilku naszych drogich Profesorów...
Aresztowania ludowe pozbawiły szkołę pięciu sił nauczycielskich. We wrześniu 1942 r. przenosi się na inny teren naucz. Grzegorz Nawarra. Dopływ nowych sił na nasz teren jest słaby – w mieście mieszka kilka sił nauczycielskich, przybyłych z Wielkopolski i Śląska, ale te nie zgłaszają się do pracy w tajnej szkole i zajmują różne posady. Do pracy stają: mgr. Juszczyk Wacław, który uczy w ośrodkach wiejskich i Gugulski Edward w mieście. W październiku 1942 przybywa Zofia Zagrodzka, dobrze radząca sobie w wymagającej ruchliwości pracy terenowej.
Żywy kontakt utrzymujemy z nauczycielstwem szkół powszechnych. Tajnym szkolnictwem powszech. kieruje kol. Stanisław Bogacz. Uchodzi on przed grożącym mu na skutek donosów Grossa aresztowaniem. Po nim obejmuje tę pracę kol. Czesław Tyszkiewicz, często uzgadniający z nami sprawy szkolne. Stosunki wzajemne układają się przez cały okres jak najlepiej: łączy nas przecież wspólna niedola, łączy i wspólny cel: dobro młodzieży polskiej Pracę uzgadniamy też z konspiracyjnym Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, którego delegat kol. Kupiec przybywa do Jędrzejowa. Ustalamy wytyczne pracy: sprawę prowadzenia rejestrów, egzaminów wstępnych, współudziału w prowadzeniu kompletów. Powstają nowe placówki szkoły średniej, prowadzone przez, nauczycieli szkół powszechnych, działające sprawnie (n. p. Skroniów, Prząsław, Wodzisław, Nawarzyce, które prowadzą większe komplety klas I i II gimn., przeprowadzając częściową lub pełną klasyfikację młodzieży). Ścisła współpraca z nauczycielstwem szkół powszechnych istnieje też i na odcinku samopomocy koleżeńskiej, szczególnie, jeśli chodzi o pomoc rodzinom, dotkniętym represjami okupanta.
Po odejściu Sterlacka do Radomia w r. 1942, na stanowisko radcy szkolnego przychodzi von Manowski, Niemiec ze Śląska, mówiący łamaną polszczyzną. Usposobiony jest też wrogo do Polaków. Sprawami szkolnictwa powszechnego mało się zajmuje (w miarę przedłużania się wojny coraz częściej się upija). Jednak, mimo pozornej obojętności, i on zajmuje się sprawami tajnego szkolnictwa, informowany przez Grossa.
Stały wzrost działalności tajnej szkoły, wymaga wzmożenia opieki organizacyjno-inspekcyjnej. Do Jędrzejowa przybywa naczelnik szkół średnich w Kuratorium Jan Śpiewak i kierownik rejonu Bronisław Czerwiński (ten ostatni b. często). Odbywamy rozmowy w różnych miejscach, czasem w moim mieszkaniu. Szczególną troską otaczamy katalogi, zawierające wyniki prac uczniów (oceny wpisuje się z dostarczanych przez nauczycieli karteczek). Trzeba pamiętać o wszystkich – wszak szkoła nasza mieści się w setkach mieszkań: i w ubogich izbach robotniczych i skromnych chatach wiejskich.
W składzie grona naucz, zachodzą w r. 1943 niewielkie zmiany. Wiosną przybywa naucz. jęz. francuskiego mgr Waleria Grabowska. W październiku zostaje aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego za działalność polityczną kol. Stanisław Polak. W jego miejsce wchodzi jako naucz, fizyki kol. Władysław Pokorny, wysiedlony z Szamotuł.
Ze stanu nauczycieli z 1. XII. 1939 pozostało w listopadzie 1943 tylko pięć osób.

IV

Egzaminy dojrzałości odbywają się według regulaminu, obowiązującego przed wojną. Abiturienci zdają przed Państwową Komisją Egzaminacyjną, powołaną przez Kuratora Okręgu Szkolnego. Obowiązuje jak największa ostrożność, ażeby nie zwrócić uwagi władz policyjnych.
W ciągu pięciu lat szkolnych uzyskuje świadectwo dojrzałości czterdziestu abiturientów. Wśród abiturientów są miejscowi, z Poznańskiego, ze śląska, z Kresów wschodnich i innych części Polski, Wyniki egzaminu są w znacznej mierze bardzo dobre i dobre.

Świadectwa dojrzałości uzyskali:

 1. Białkiewicz Zbigniew            21. Konopińska Maria
 2. Chmielarz Zygmunt   22. Koźlicka Irena
 3. Tytko Jan   23. Chodźko Ewa
 4. Struzik Wacław   24. Bieroński Bolesław
 5. Szlagowski Andrzej   25 Tytko Wiktor
 6. Zaroski Jerzy   26. Żelaśkiewicz Bolesław
 7. Szlagowski Stefan   27. Kosowicz Jerzy
 8. Konczewski Stanisław   28. Werybo Andrzej
 9. Kruk Ryszard   29. Nawarra Elwira
10. Majchrzak Stanisław    30. Krygicz Jerzy
11. Sobkowski Lucjan   31. Osterczy Zbigniew
12. Pęczak Jerzy   32. Szwejcer Alicja
13. Adamczyk Eugeniusz (ekst.)   33. Piasecka Aleksandra 
14. Bukato Leonidas   34. Prustk Adolf
15. Buteńko Janina   35. Skowronek Alicja   
16. Grad Barbara   36 Pinda Danuta
17. Wiśniewska Wanda   37. Leszczyńska Maria
18. Vogel Tadeusz   38. Bednarczvk Ryszard
19. Vogel Marian   39. Podrygałło Wanda
20. Konopińska Joanna   40. Zięba Zofia

Przewodniczył na egzaminach dr Artymiak, z wyjątkiem egzaminu Białkiewicza (przew. prof. Wróblewski) i egzaminów Konopińskich, Koźlickiej, Chodźko, Krygicza i Pcdrygalło (przew. mgr Br, Czerwiński).

Statystyka odbytych egzaminów dojrzałości:

 Rok        
        egz.                hum.           mat.fiz.              przyr.   
 1941 –  
 1492 10   –   9 
 1943  16  11   5  –  
 1944  10   6   4  –  


Już wiosną 1942 r. wysuwa się problem dalszego kształcenia przybywających z każdym rokiem maturzystów (wzgl. tych, którzy ukończyli szkołę średnią przed r. 1939). Inicjatywę w tym względzie podejmuje przebywający na terenie naszego powiatu wysiedlony, profesor Uniwersytetu Poznańskiego dr Tadeusz Konopiński z (Wydziału Rolniczego). W pracę nad umożliwieniem studiów wyższych maturzystom, wzgl. studentom, wkłada on wiele inicjatywy, pomysłowości i wysiłku, udzielając zainteresowanym potrzebnych informacji skierowując ich na studia do konspiracyjnych uniwersytetów w Warszawie i Krakowie.
Latem 1942 r. nawiązujemy bliższy kontakt z Krakowem, za pośrednictwem profesora Uniwersytetu Poznańskiego dra Zygmunta Lisowskiego (z Wydziału Prawa), mies3ka;ącego w Krakowie. Wiele pomocy okazuje nam dr Jan Reguła, przed wojną zastępca sekretarza gen. Uniwersytetu Jagiellońskiego, w czasie okupacji urzędnik Centrali Rady Głównej Opiekuńczej w Krakowie. Szlachetny ten, pełen poświęcenia człowiek, (aresztowany przez Niemców w r. 1944, wywieziony do obozu koncentracyjnego i tam zamordowany w r. 1945) ułatwiał naszej młodzieży dostęp do Profesorów tajnego Uniwersytetu Jagiell., gorliwie, z narażeniem życia pracujących w tajnym nauczaniu uniwersyteckim w Krakowie.
Przedłużająca się okupacja wymaga dalszych prac organizacyjnych, dla umożliwienia studium uniwersyteckiego tym, którzy z różnych przyczyn nie mogli dojeżdżać do Krakowa. Dzięki staraniom prof. dra Konopińskiego, powstają jesienią 1943 r. Tajne Kursy Uniwersyteckie w Kielcach, związane z Tajnym Uniwersytetem Poznańskim, mającym siedzibę w Warszawie. Wykłady z zakresu polonistyki, historii, filozofii, ma-tematyki, chemii, oraz prawa, trwają przez rok akademicki 1943/44, dalej, po przerwie paromiesięcznej, przez rok akad. 1944/45 już z podziałem na komplety w Kielcach, Jędrzejowie i Nawarzycacb, bowiem przybierające na sile łapanki uniemożliwiają młodzieży dojazd do Kielc. Wzrasta też i liczba kształcącej się młodzieży. Na kompletach tych pracują studenci (wśród nich i nasi maturzyści) sumiennie.

V

imgNie przerywają naszej pracy srożące się cd czerwca 1943 r. prześladowania i łapanki. Możemy śmiało powiedzieć, iż niema już w tym okresie domu polskiego, w którym opieka rodzicielska nie pomyślałaby o nauce swych dzieci. Prorocze słowa Konopnickiej: „Twierdzą nam będzie każdy próg” stają się rzeczywistością.
Przeżyć jest wiele – coraz więcej. Czerwiec 1143 r. – dni po zabiciu kata – gestapowca Kapa. Aresztowania, rozstrzeliwania, mężczyźni uciekają z miasta. Krążą pogłoski, że 150 Polaków ma być rozstrzelanych. Młodzież nasza oddala się z miasta na wieś (i tam też niepewnie). Są wypadki aresztowań uczniów, bicie i wymuszanie zeznań, Na wsie wyjeżdżają ekspedycje żandarmów, strzelające do ludzi. Tak jest aż do lata 1944 r. Mimo to nauk? w tajnej szkole prowadzona jest, z krótkimi bardzo przerwami, dalej. Każde niemal dziecko przeżywa okropne chwile, drży o swych najbliższych, najdroższych. „Wychodzę właśnie z domu na lekcje algebry. U drzwi wejściowych natknęłam się na żandarmów. Wracają mnie spowrotem do mieszkania... Jak się okazuje, przyszli oni po mojego ojca, aby go wysłać nie gdzieindziej, tylko do Oświęcimia i tam zamordować w bestialski sposób. Lecz ojciec mój zdążył się wymknąć z rąk znienawidzonych katów i żyje... Po tym zajściu idę jednak na lekcję, lecz cóż, zdenerwowana do najwyższego stopnia, mieszam kwadraty z trójmianami i gubię się w chaosie cyfr…”
„Jesień 1943 r., okres ustawicznych łapanek do Niemiec. Właśnie wychodzę na lekcje, gdy przychodzi msza sąsiadka oznajmia: łapanka! Mama nie chce mnie puścić, gdyż nie mam jeszcze karty pracy. Lecz mimo to idę. Dochodzę do Kieleckiej: spokój. Dochodzę do rogu Rynku: cisza. Jestem w ulicy Listopada: raptem robi się pusto i po drugiej stronie spostrzegam dwu „sonderdienstów”, prowadzących kilka osób. Jeden z nich zauważa mnie. Wpadam więc w bramę pod piąty i przez podwórze wychodzę na Krzywe Koło. Teraz szukaj zdrów, pomyślałam. Stamtąd przez bramy i płoty wy-dostaję się za browar...”
Takich przeżyć mamy wiele – to tylko parę wybranych wspomnień. Są i trudności innego rodzaju. Jedną z nich jest przymus pracy, obowiązujący od lat czternastu, a przestrzegany skwapliwie przez służalcze „Arbeitsamty”. „Dlatego też cały ostatni rok muszę pracować w biurze. Dopiero po powrocie z pracy, o godzinie 6 wieczorem, mogę się uczyć…”
24 czerwca 1944 r. następuje zmiana na stanowisku powiatowego kierownika szkolnictwa średniego. Na skutek grożącego mu aresztowania przez gestapo, opuszcza Jędrzejów dr Antoni Artymiak. Czynności kierownicze obejmuje prof. Szymon Wróblewski, a z dniem 1 sierpnia 1944 r. mgr Eugenia Stachurkowa, która pełni je do połowy stycznia 1945 r., t. j. do wkroczenia Armii Czerwonej do Jędrzejowa.
Okres od lipca 1944 r. do końca okupacji niemieckiej, to okres bardzo ciężki dla tajnej szkoły, na skutek łapanek do budowy okopów. Łapanki te urządzają Niemcy wszędzie i w pociągach, na stacjach, na ulicach, w domach. Nikt nie jest bezpieczny. Gminy muszą dostarczyć kontyngent ludzi. Musi też iść do pracy i część młodzieży, zwłaszcza uboższej, której nie stać na opłacenie zastępcy, lub na wykupienie karty zwolnienia. Ale i tu nie zapominają nasi uczniowie o nauce. „A jeśli pojechałem (na okopy) to zawsze brałem ze sobą słówka łacińskie, gramatykę łacińską. Gdy mnie zapisano, że pracuję, uciekałem daleko w pole i uczyłem się, przychodząc dopiero po skończeniu pracy”. Za uchylanie się od pracy grozi ciężki obóz karny. „Niemcy zrobili wielką łapankę na roboty do karnego obozu pod Jędrzejowem. Między innymi wzięli i mnie w nocy z domu. Dzięki Panu Bogu udało mi się jakoś uciec….”
I w tych trudnych warunkach młodzież się uczy, wśród grożących niebezpieczeństw przedostaje się do swych profesorów. składa egzaminy. Z podziwem patrzę (w listopadzie i grudniu 1944 r.) w Wodzisławiu na grupy uczącej się młodzieży gimnazjalnej i licealnej z terenu gmin wodzisławskiej i nawarzyckiej, która w niepogodę, w błocie (a błoto jest tu jesienią ogromne), po złych drogach, spieszy na naukę lub egzaminy, robiąc dziennie w jedną stronę siedem kilometrów, ażeby tylko nie stracić lekcji.
Tajna szkoła dobrze się zasłużyła Polsce.

Statystyka tajnego nauczania w powiecie jędrzejowskim.

 

  Rok
  szkolny

 

Gimnazjum Liceum

 

   Razem     

      I              II      
      III           IV            I              II       

 

  1939/40     

 

25 30 26 14 10 3 108

 

  1940/41    

 

53 36 27 21 10 3 150

 

  1941/42    

 

76 66 54 49 39 16 300

 

  1942/43     

 

89 100 84 60 19 32 384

 

  1943/44    

 

163 128 128 114 48 34 618

 

  1944/45    

  do stycz. 45

 

154 97 89 71 43 19 464*

* Spadek liczby uczących się przypisać należy łąpankom na okopy, stosowanym przez Niemców od lipca do grudnia 1944 r.

 Dr fil.  ANTONI  ARTYMIAK

recognita z oryginału i formatowanie - Krzysiek Maziarz

Więcej w tej kategorii: « 14 stycznia 1945 Zdzisław Duh-Imbor »