To wspomnienie opowieści rodziny, a szczególnie dziadka o dniu kiedy do wsi wkroczyli Sowieci.
Po południu płynąca lawa ludzka od strony Mokrzka i Gozny przerzedziła się, przemieszczała się już niespiesznie. Była to hałastra. Prawie nieuzbrojeni ludzie wyglądali bardziej na maruderów niż na rwących się do boju gierojów.Pod wieczór dociągnęli do wsi i zatrzymali się, faktycznie zmęczeni, dobrze uzbrojeni żołnierze razem z dowództwem. Byli to pewnie ci, którzy wcześniej brali udział w bezpośredniej walce z Niemcami o przeprawy na Nidzie. Wszyscy pokładli się i poprzysiadali tam gdzie stali-na gołej zmarzniętej ziemi. Do chałupy dziadków wtargnęło paru żołnierzy z pepeszami a za nimi naczalstwo, które podjechało łazikiem. Naczalstwo rozsiadło się przy stole, na którym postawili radiostację, reszta mołojców rozlokowała się blisko pieca, wyciągając machorkę na skręty.
Radiotelegrafista podłączył kable do radia, jeden wetknął pod próg w glinianą polepę i zaczął wrzeszczeć do słuchawki: - Stalin, Stalin, Stalin! Tu pabieda, tu pabieda! Kiedy już prawie ochrypły nawiązał łączność, wyrwał mu słuchawkę dowódca i ten dopiero rozpoczął rozgawor zapewne z oficerem wyższym rangą, bowiem prężył się i powtarzał często „tak toćno”, często wtrącając „job twoju mać!”. Po zakończeniu „rozgawora” oznajmił z szerokim uśmiechem: - Мы остаемся на всю привлекательность (Zostajemy do odwołania). Mołojcy odkrzyknęli gromko: - Urrra! Urra! Urrrrrra!
Tak oto zostali we wsi przez tydzień, a ogólnie w Polsce na lat 50.
Dziadek usilnie prosił naczalstwo, które kwaterowało w odświętnej izbie, by przykazali sołdatom aby ci nie spalili przypadkiem stodoły i obory, w których się rozlokowali, jako że przecież całą wojnę obejście przetrwało nietknięte i wielką szkodą by było, gdyby na koniec wojny poszło z dymem z powodu machorkowego skręta. Naczalstwo bardzo pijane, pewnie bardziej niż zwykle, bardzo dobitnie i solennie zapewniło dziadka, aby się nie martwił, a w razie czego… rozstrzela się tych, którzy zaprószyli ogień.
Podobno ludność w regionie jędrzejowskim przyjmowała wkroczenie Armii Czerwonej początkowo z radością - wszak dzięki niej kończył się okres wyjątkowo brutalnej i zbrodniczej okupacji niemieckiej. Chociaż zdawano sobie sprawę, że Polska znajdzie się w kręgu sowieckiej dominacji, okazywanie wdzięczności żołnierzom zwycięskiej armii wcale nie było rzadkie. Szybko jednak po pierwszych kontaktach z żołnierzami sowieckimi wdzięczność wyparła niechęć, przerażenie, a później i nienawiść. Przyczyną były rekwizycje, rabunki, rozboje, gwałty, a nawet zbrodnie popełniane przez wojska sowieckie.